W końcu udało mi się jakoś zabrać za pisanie tego posta. Wiem, że ostatnio zaniedbuję bloga, ale w końcu każdemu należą się wakacje. Tym bardziej, że przede mną ciążki rok (olimpiada biologiczna, matura - te sprawy). Ale to nie znaczy, że porzucam hafty. W żadnym wypadku!
Na początek, uwaga, chwalę się! Wreszcie dokończyłam pierwszą z kompletu jesienną madame.
Zabrałam się też za dawno planowanych kolegów dla moich tygrysów i zanim się obejrzałam haft jest już na ukończeniu.
I jeszcze wspominana przeze mnie nowa technika. Na razie tylko wprawki, ale już kombinuję co by tu zdziałać większego. Oczywiście chodzi o tkanie na krosienku do koralików.
A w sekrecie powiem, że pomału przymierzam się do needlepointa, ale na razie cicho sza!
Miałam zostać dłużej, niestety chyba zaraz nadciągająca burza przegoni mnie sprzed komputera. Pozdrawiam was cieplutko i obiecuję, że jeszcze tu wrócę ;)
trochę się u Ciebie dzieje, i to nie tylko robótkowo, jak czytam :)
OdpowiedzUsuń